Diagnoza: Jest to najwięcej na co hollywood stać (z drobnymi wyjątkami) - pierwsza połowa filmu,
zarysowanie ciekawych problemów i/lub postaci oraz wprowadzenie w ciekawy klimat i
parę krótkich ale treściwych scen akcji. Druga połowa: non-stop sceny akcji w wersji
szpanerskiej, upchane na siłę, bez żadnej logiki, z durnymi one-linerami i nic nie wnosząca
kupa- zakończenie.
Recepta: Charles Xavier wymazujący drugą połowę z pamięci.
A jako że te zbytnio się jaram tymi pierwszymi dobrymi 50%, to nie wystawiam oceny
"średni" lecz dyżurną na tego typu produkcje siódemkę.